piątek, 19 października 2012

From where money comes from


Stanford to uczelnia prywatna. Utrzymuje się z funduszu założonego przez rodzinę Stanfordów, czesnego studentów (średnie czesne obecnie to 41 tys. dolarów - wyższe na wydziałach prawa i medycynie), grantów oraz ..... darowizn absolwentów.
W skrócie struktura głównych przychodów jest następująca [1]:
  1. badania sponsorowane - 29% 
  2. darowizny - 20% 
  3. czesne za studia - 18%
  4. świadczenia zdrowotne (uczelnia ma m.in. swój szpital) - 13%
  5. inne
Jeśli popatrzeć na kwoty to Stanford jest przedsiębiorstwem wartym około 4.1 miliarda dolarów a około 700 milionów dolarów rocznie (sic!) pochodzi z darowizn od nieco ponad 77 tysięcy darczyńców. Aż 36% darczyńców to absolwenci studiów inżynierskich (I-go stopnia). 

Czy ktoś w Polsce może sobie wyobrazić, aby absolwenci darowali którejkolwiek uczelni 700 milionów złotych rocznie? Nawet po zmianie waluty to ciągle więcej niż roczny budżet PWr!
Co musielibyśmy zmienić, aby zebrać choć 700 tysięcy złotych rocznie?

Kolejną ciekawą obserwacją jest procentowy udział czesnego za studia - utarło się bowiem, że uczelnia prywatna żyje z opłat pobieranych od studentów. Okazuje się, jednak, że jest to nieuzasadniona opinia gdyż czesne stanowi poniżej 20% przychodów Stanfordu i dostarcza mniej pieniędzy niż wspomniane już darowizny!


Dla porównania odszukałem sprawozdanie rektora Politechniki Wrocławskiej za rok 2011 [2].
W 2011 roku na uczelnię wpłynęło 555 milionów złotych (około 160 milionów dolarów), w tym poszczególne źródła przyniosły:
  1. działalność dydaktyczna - 51%
  2. dotacje na badania - 14%
  3. projekty badawcze - 6%
  4. opłaty za zajęcia dydaktyczne (studia zaoczne, podyplomowe, itp.) - 5%
  5. lokaty - 3%
  6. inne
Każdy pewnie zauważył znacznie mniejszą kwotę przychodów PWr. Mnie jednak zaskoczyły dwie inne rzeczy. 
Po pierwsze przesunięcie środka ciężkości całego finansowania w stronę pieniędzy "studenckich". Jeśli struktura przychodów odzwierciedla działalność firmy (a czymże jest uczelnia, jeśli nie firmą) to znaczy, że PWr zajmuje się przede wszystkim dydaktyką a tylko dodatkowo uprawia badania i jeszcze ma czas, aby zarabiać na operacjach finansowych (lokaty).
Po drugie - jeśliby nagle zmienić PWr w uczelnię prywatną to w większości byłaby ona utrzymywana z pieniędzy wpływających bezpośrednio od studentów. Takie posunięcie spowodowałoby, że co najmniej część studentów zaczęłaby inwestować w swoje wykształcenie a nie bezmyślnie "iść na studia". Efekt mógłby piorunujący - odpływ studentów z uczelni chwiałby jej finansami i w konsekwencji wymuszał zmiany. Czy to jest powód dla którego bronimy się przed odpłatnością za studia?


Wracając na Stanford -wśród darowizn pojawiają się też te szczególne - fundowanie budynków, sal dydaktycznych a nawet kawiarni na terenie uczelni (miejsc, które na pierwszy rzut oka wydają się w ogóle nie być związane z działalnością uczelni - do tego tematu jeszcze wrócę). W Polsce ciągle jest to nierealne, ale na Stanford (a również na innych uczelniach w USA i niektórych w Europie) jest to powszechna praktyka.








Innym, jakże niecodziennym rodzajem darowizny są przedmioty, w tym rzeźby Augusta Rodin - Stanford ma drugą co do liczebności (po Paryżu) kolekcję jego rzeźb. Wszystkie podarowane!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz